Dni Chojnowa. Święto miasta, które wrosło w jego pejzaż już na stałe, tegoroczne obchody miało przez trzy czerwcowe dni. Piątkową inaugurację 10 czerwca poprzedziła kilkudniowa niepewność organizatorów o to, czy aura okaże się przychylna. Wiele rzeczy daje się zapiąć na przysłowiowy „ostatni guzik", ale pogoda bywa kapryśną, a jej „dąsy" potrafią zniweczyć wszelkie plany (doświadczyli przecież tego organizatorzy festynów w sobotę i niedzielę 4 i 5 czerwca…).
Dni Chojnowa `05
Piątkowy festyn zainaugurował pokaz woltyżerki. Reaktywowana po kilku latach nieobecności na sportowych arenach sekcja nie miała łatwego zadania. Raz, że to dopiero kilka miesięcy pracy, dwa – niezbyt równy teren, a trzy – występ przed swoimi zawsze rodzi większe napięcia. Wiadomo, chciałoby się wypaść jak najlepiej. Brawa zgromadzonej publiczności dowiodły, że chojnowianie potrafią docenić trud i wybaczyć drobnym potknięciom.
Potem sceną zawładnęła muzyka. Najpierw discopolowy zespół „"Dance Factory", po nim rockowy i tajemniczy (przynajmniej z nazwy) „Autor Nieznany" i wreszcie oryginalnie brzmiący Angelo Wangelis z muzyką w ciepłych, greckich klimatach. Zwłaszcza ten ostatni wykonawca wzbudził, głównie u pań, dreszczyk emocji i to niekoniecznie muzycznych…
Muzyka rozbrzmiewała do godz. 22.00, ale nie był to jeszcze koniec wieczoru. POI w wykonaniu bractwa rycerskiego wymagało „zaciemnienia", dlatego pokaz wirujących ogni mogliśmy oglądać w późnych godzinach wieczornych. Podobnej scenerii wymagała główna atrakcja tego dnia - pokaz tańczących fontann. Sięgające 10 metrów słupy, „tańczącej" w rytm muzyki, wody, podświetlane kolorowym światłem – podobały się chyba wszystkim. Efektowny pokaz zakończył pierwszy dzień chojnowskiego święta.
W sobotę już w samo południe wystawcy III Festiwalu Tkactwa i Rękodzieła Artystycznego byli w pełnej gotowości. Mieszkańcy Chojnowa mogli podziwiać gotowe wyroby, mieli też przyglądać się pracy rzemieślników, ale pokazów działań nie było zbyt wiele, gdyż nie wszyscy wystawcy dojechali. W tym sensie III Festiwal mógł pozostawiać pewien niedosyt, choć niewątpliwie idea imprezy zasługuje na uznanie.
O godz. 16.00 korowodem historycznym oficjalnie rozpoczęto Dni Chojnowa i III Festiwal Tkactwa i Rękodzieła Artystycznego
„Ja, mąż z cechu bakałarzy, sprawujący urząd burmistrza, otwieram obchody Dni Chojnowa A.D. 2005. Bawcie się, ucztujcie, czasu nie marnujcie, ino z piwem i winem nieco pofolgujcie." Tymi słowy burmistrz miasta otworzył festiwal, zapraszając jednocześnie do uczestnictwa w proponowanych atrakcjach. Mieszkańcy mogli też poznać pana Rudiego Moritza – burmistrza partnerskiego miasta Egelsbach w Niemczech, który złożył chojnowianom życzenia z okazji ich święta.
Potem przed sceną pojawiło się Bractwo Rycerskie Grodu Chojnów. Co prawda nie w pokazie ognia, lecz średniowiecznych tańców i rycerskich pojedynków, ale i tak występ dam dworu i „mężów", jak to kiedyś mawiano, był „ognisty"
Muzyczną ucztę tego dnia rozpoczął zespół „The Twisters" z Węglińca. Ta dobrze znana, przynajmniej części chojnowskich sympatyków koncertów w „Jubilatce", kapela zabrzmiała bardzo profesjonalnie, a covery największych standardów muzyki bluesowo-rockowej podobały się tym, którzy wiedzą, „co w muzyce piszczy".
Atrakcją był z pewnością także występ „The Princess" – sympatycznej grupy z Czech, która udanie naśladuje dokonania legendarnego zespołu „Queen" i jego lidera Freddiego Mercury. Czeski Freddie ma na imię Michał, ale wyglądem, strojami, a i barwą głosu przypomina pierwowzór jako żywo. Nic dziwnego, że mimo jeszcze wczesnej pory pod sceną zaczął rosnąć tłum sympatyków zespołu „Queen", a szlagiery takie jak „We are the champion", „Radio ga ga" czy „I want it all" śpiewało już wiele gardeł.
Daniem „na deser", hitem dnia był zespół „Raz, Dwa, Trzy". Adam Nowak i jego koledzy gościli już kiedyś w Chojnowie. Był to początek lat 90., a zarazem początek popularności zespołu z Zielonej Góry. Teraz, po niemal 15 latach, „Raz, Dwa, Trzy" wkraczało na scenę w roli gwiazdy i – naszym zdaniem – oczekiwań nie zawiodło. Piosenki z ostatniej płyty, potem garść pięknych utworów do tekstów Agnieszki Osieckiej (w tym „Czy te oczy mogą kłamać?", wykonane dzień później w koncercie gwiazd festiwalu w Opolu), wreszcie te najdawniejsze – „Talerzyk" czy „W wielkim mieście" – zadowolić mogły najwybredniejszych słuchaczy. Dowiodły też, że choć muzyka zespołu do najłatwiejszych nie należy, chojnowianie znają teksty Nowaka doskonale. Śpiewanie pod sceną może nie zagłuszało zespołu (moc aparatury była potężna), ale dało się je wyraźnie słyszeć. Znak, że poetyckie przesłanie piosenek „Raz, Dwa, Trzy" znajduje u nas żyzne poletko. Podobnie odebrał to sam zespół, który o ponad 45 minut przedłużył ustalony w kontrakcie czas występu. „Dla takiej publiczności po prostu chce się grać – usłyszeliśmy po koncercie od Adama Nowaka – Serdecznie pozdrawiamy Chojnów i jego mieszkańców".
Sobotniego spotkania dopełniły, tradycyjnie już, sztuczne ognie.
Niedzielny festyn zatytułowano „Chojnowianie-chojnowianom" Był to przegląd dorobku kulturalnego, który prezentowały przedszkola, szkoły podstawowe i gimnazja naszego miasta.
Swojskie klimaty, rodzinna atmosfera. Artyści znani publiczności, publiczność bliska wykonawcom. Tłum pod sceną zdawał się świadczyć o tym, że choć gwiazdy ze świata podziwiamy i oklaskujemy, to najwięcej serca mamy dla gwiazd własnych. Gorącymi brawami nagrodzono najmłodszych wykonawców, czyli dzieci z Przedszkola nr 1 i Przedszkola nr 3, życzliwie i z uśmiechem przyjęto prezentację Szkoły Podstawowej nr 3 i rozbudowany blok artystyczny Szkoły Podstawowej nr 4, podobał się program Gimnazjum nr 2. W blisko trzygodzinnej prezentacji znalazło się też miejsce dla zespołu „Karambol" z Miejskiego Domu Kultury oraz dziewczęcej grupy „Deep", która korzeniami sięga Gimnazjum nr 2, a repertuarem nawiązuje do klasyki największej – kompozycji czwórki z Liverpoolu, czyli „The Beatles".
Zakończenie niedzieli, a jednocześnie całych trzydniowych obchodów Dni Chojnowa 2005, należało do doskonale wszystkim znanego zespołu „Haward". Taneczna muzyka, przeboje znane i lubiane wiele osób zawiodły na prowizoryczny parkiet. „Haward" jest najlepszy – usłyszeliśmy od jednej z uczestniczek festynu.